Chciałoby się wierzyć, że gdy zaczynamy coś robić to zawsze robimy to porządnie. I choć twierdzenie to czasem mija się z prawdą, to w przypadku eksplorowania Mazur uznajmy je za trafne. Tak się bowiem składa, że w ciągu jednego roku odwiedzamy je już trzeci raz. I to mimo mieszkania w Krakowie! Wcześniej na Mazurach nie bywaliśmy (poza moim jednokrotnym epizodem jeszcze za czasów szkolnych) m.in. właśnie ze względu na odległość. To był duży błąd. Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać o bogatych walorach Pojezierza Mazurskiego i mnogości letnich rozrywek. Za to Mazury zimą to już temat godny omówienia. Nie każdy wie, że Mazury zimą to przepis na udany urlop. Mieliśmy okazję już dwukrotnie się o tym przekonać. Zeszłej zimy odwiedziliśmy Stare Jabłonki i nocowaliśmy nad Jeziorem Szeląg Mały. Tym razem dotarliśmy nad Jezioro Tajty i Niegocin oraz zwiedziliśmy Giżycko.
Mazury zimą – jeziora w zimowym śnie
Myślę, że wielu z Was, tak jak i mnie, zimowy krajobraz wprowadza w błogi nastrój. Oczywiście pod warunkiem, że jest to piękny krajobraz. Tak się składa, że takich na Mazurach nie brakuje. Mimo to, ponownie z zaskoczeniem przywitałam wprowadzające w błogostan widoki ośnieżonych przystani, plaż i jezior. Pochodząc z południowej części Polski i mając Tatry niemal na wyciągnięcie ręki, sielskie zimowe krajobrazy kojarzę zwykle z górami. Tymczasem Mazury zimą zapewniają równie pocztówkowych doznań. Wyobraźcie sobie tylko. Las, jezioro, przystań, plaża, wszystko pokryte białym puchem. Wokół cisza, promienie słońca przebijają się przez chmury i migocą płatkach śniegu. Ach… Rozmarzyłam się. Czas zaplanować kolejną podróż. 🙂
Jezioro Tajty
To długie i wąskie jezioro rynnowe położone na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Jego głębokość sięga maksymalnie do 34 metrów. Mieliśmy okazję nocować tuż u jego południowo-wschodniego brzegu. Z rana cieszyliśmy się z widoku na pokrytą śniegiem taflę, przystań i otulony zimą las.
Co ciekawe jezioro jest połączone kanałami ze znajdującymi się nieopodal Jeziorem Kisajno oraz Jeziorem Niegocin, nad którym leży Giżycko. Dzięki nim można przemieszczać się drogą wodną pomiędzy wymienionymi akwenami.
Jezioro Niegocin
Znacznie większe od sąsiedniego Jeziora Tajty. Zajmuje trzecią pozycję co do wielkości spośród mazurskich akwenów. Niegocin jest jeziorem morenowym, które powstało w wyniku topniejących brył lodowca. Linia brzegowa jest w przeważającej części płaska i niezalesiona, oprawiana w coraz bardziej rozszerzaną infrastrukturę.
Mieliśmy okazję podejść nad sam jego brzeg, na piaszczystą plażę, tuż nieopodal mola. Wielkość jeziora zrobiła na nas duże wrażenie. Molo i górująca nad nim kładka to świetne miejsce na spacer i możliwość złapania przyjemnych widoczków na przystań oraz na samo jezioro.
Mazury zimą – zwiedzanie Giżycka
Miasto zwiedziliśmy z przewodnikiem, który w trakcie spaceru dzielił się wiedzą na temat jego historii oraz znanych mieszkańców. Mimo chłodnej aury udało nam się dowiedzieć co nieco i złapać kilka fajnych ujęć co ciekawszych miejsc mijanych na trasie. Zwiedzanie centrum miasta polega w zasadzie na przyjemnym, około godzinnym spacerze wzdłuż ulicy Warszawskiej. Nasz przewodnik miał naprawdę rozległą wiedzę, a o swoim mieście mógłby prawić godzinami. Nie sposób byłoby przelać to wszystko na papier, a raczej na bloga, zatem zamiast tego podrzucimy Wam zachęcające podpowiedzi co można w Giżycku ciekawego zobaczyć.
Spacer ulicą Warszawską w Giżycku
Nasz spacer rozpoczęliśmy od Placu Grunwaldzkiego, który stanowił historyczne centrum miasta. To tu funkcjonował niegdyś plac targowy. Niestety z oryginalnej zabudowy pozostało jedynie kilka budynków, w tym warty uwagi kościół ewangelicki z XIX wieku wraz z plebanią i wikarówką. Ostał się także budynek dawnego hotelu cesarskiego, który wciąż pełni tę samą funkcję. Warto zwrócić uwagę na sposób w jaki posadzono drzewa na dawnym placu targowym. Tworzą one literę „V”, u zwieńczenia której stoi dąb plebiscytowy. Przykra pamiątka czasów po I wojnie światowej, gdy ludność Warmii i Mazur na mocy traktatu wersalskiego miała decydować o przyłączeniu tych ziem do Polski lub do Prus.
Spacerując dalej mijamy, wyróżniający się spośród innych, mały niebieski budynek. To tu mieściła się piekarnia Otto Regalskiego, która obrazuje jak wyglądała dawna zabudowa miasta. Budynek powstał w połowie XIX wieku i jest jednym z najstarszych w Giżycku. Jak można zauważyć poziom drzwi znajduje się wysoko ponad ulicą, a to z tego względu, że rzeczywisty poziom drogi był o wiele wyżej niż obecnie. Zaraz przy piekarni można odnaleźć pamiątkową tablicę wskazującą na miejsce narodzin wybitnej postaci – Wojciecha Kętrzyńskiego. Obrońcy sprawy polskiej na Mazurach. Dość powiedzieć, iż mówi się o nim, iż wrócił Polskę Mazurom, a Mazury Polsce.
Przy ulicy Warszawskiej mieści się także rozległy park miejski, w którym można przyjemnie pospacerować. Niegdyś znajdował się tu cmentarz ewangelicki, którego pozostałości przetrwały w północnej części parku. Dodatkowych informacji na temat poszczególnych zabytków czy interesujących postaci można zasięgnąć z tablic porozmieszczanych przy ciekawszych punktach miasta.
Most obrotowy na Kanale Łuczańskim oraz zamek krzyżacki
Giżycko może się poszczycić jedynym wciąż działającym mostem obrotowym w Polsce. Do tego jest jedną z niewielu takich konstrukcji w całej Europie! Most położony jest nad kanałem, którym przepływają łodzie i żaglówki. To znaczy, przepływają tylko pod warunkiem, że most zostanie obrócony, a obracany jest ręcznie przed jednego operatora! Zajmuje to podobno około 5 minut. Niestety nie mieliśmy możliwości zobaczyć jak to wygląda w praktyce, gdyż most od listopada do marca jest zamknięty dla ruchu wodnego.
Tuż za mostem możemy dostrzec wyróżniającą się ceglaną budowlę. Jest to hotel St. Bruno, który został wybudowany w styl nawiązującym do zamku krzyżackiego, który kiedyś tu stał. Jedyny oryginalny fragment, który został zrewitalizowany i zachował się do dzisiejszych czasów to dom zakonny. Można go dostrzec w południowo-zachodniej części budynków hotelowych.
Zabytkowa wieża ciśnień
Najbardziej charakterystycznym zabytkiem miasta (oczywiście poza fortem) jest neogotycka wieża ciśnień. Wiele mazurskich miast ma takie wieże, które z umieszczonym wysoko ogromnym zbiornikiem z wodą, zapewniały odpowiednie ciśnienie w systemie wodociągowym. Wraz z zastosowaniem nowocześniejszych rozwiązań, wieże straciły na znaczeniu i w wielu miejscach popadły w ruinę. Na szczęście nie wszędzie. Podobną więżę do tej w Giżycku odwiedziliśmy w Gołdapi. Tak jak w Gołdapi, tak i w Giżycku znalazł się chętny na rewitalizację i rozbudowę wieży. Obecnie stanowi ona świetny punkt widokowy na centrum miasta i jezioro, a na jej szczycie mieści się także kawiarnia. Bardzo żałujemy, że wieża jest czynna wyłącznie w sezonie letnim, bo chętnie spałaszowalibyśmy jakieś dobre ciacho z tak zacnymi widokami.
Wieża to nie tylko taras widokowy i kawiarnia, lecz także mini muzeum. Na poszczególnych piętrach można zobaczyć wystawę malarstwa, oryginalne artefakty z dawnych czasów czy zdobycze miejscowego koła łowieckiego. Cena wstępu dla osoby dorosłej wynosi obecnie 12 zł, studenci i uczniowie – 6 zł, dzieci do 7 roku życia wchodzą bezpłatnie.
Twierdza Boyen
Jest to najpopularniejszy zabytek nie tylko Giżycka, ale i całego regionu. Twierdza powstała w połowie XIX wieku jako istotny punkt linii obronnej Wielkich Jezior Mazurskich. To właśnie w tym miejscu znajdował się dogodny przesmyk i istniało spore ryzyko natarcia wrogich armii. Ze względu na punkt strategiczny, Fryderyk Wilhelm IV polecił wybudować w tym miejscu fort.
Fort spełnił swoją rolę i w sierpniu 1914 roku skutecznie odparto natarcie wojsk rosyjskich. W czasie I wojny światowej był także istotnym miejscem mobilizacji wojsk na terenie Mazur. W okresie II wojny światowej, m.in. z tego miejsca zgromadzone wojska niemieckie wkroczyły na teren Polski. Po wojnie obiekt przeszedł we władanie państwa, które w okresie komunizmu zmieniło charakter tego miejsca i stworzyło tu przedsiębiorstwa spożywcze. Ostatecznie w latach 90. zdecydowano się przystosować obiekt do celów turystycznych.
Ciekawe ekspozycje i inscenizacje
W trakcie zwiedzania twierdzy można dowiedzieć się wiele na temat wykorzystywanych w XIX wieku technik obronnych. Sposobu budowania murów i ich umiejscowienia. Osoby zainteresowane historią i militaryzmem będą zachwycone. Od pana przewodnika dowiedzieliśmy się np. że nie powinno się używać określeń fort i twierdza zamiennie (wybaczcie, że robię to w tym wpisie), gdyż każde z tych pojęć oznacza inną kategorię fortyfikacji. Boyen w kategorii twierdz jest małym, a w kategorii fortów dużym kompleksem. Jak dla nas, nawet bardzo dużym. Spacer po całości zajmie spokojnie z 2 – 3 godziny. W trakcie zwiedzania można wejść do niektórych budynków i obejrzeć ekspozycje składające się m.in. z makiety całej twierdzy, odnalezionych artefaktów wojennych, dawnych przyrządów gospodarskich i kowalskich czy nawet replik armat i strojów wojskowych.
To co nam się spodobało, to fakt, że to miejsce żyje. Odbywają się w nim wernisaże, wystawy tematyczne oraz inscenizacje wojenne, wraz z wielkim letnim świętem twierdzy – „Operacją Boyen”, która w tym roku ma odbyć się 11-14 sierpnia.
W sezonie letnim (1 kwietnia – 31 października) za bilet zwykły zapłacicie 15 zł, za ulgowy 10 zł, a w zimowym (1 listopada – 31 marca) odpowiednio 10 i 8 zł. Dzieci do 7 roku życia wchodzą bezpłatnie.
Giżycko – stolica żeglarstwa
Nie można nie wspomnieć o tym, że Giżycko jest przede wszystkim świetnym ośrodkiem dla aktywnej turystyki sportowej i rekreacyjnej. Nie bez powodu zostało ogłoszone polską stolicą żeglarstwa. Jezioro, przystań, piaszczysta plaża czy park linowy to przepis na udany urlop w nieco cieplejszej aurze. My jednak, z racji pory roku, skupiliśmy się na zapoznaniu się z zabytkami miasta, wśród których królowała oczywiście Twierdza Boyen.
Mazury zimą – nocleg w Hotelu Tajty
Tak jak wspominałam na początku, nocowaliśmy zaraz przy południowo-wschodnim krańcu Jeziora Tajty w Hotelu Tajty. Spędziliśmy w nim bardzo przyjemne 3 dni i możemy Wam polecić to miejsce jako dobry punkt dla rekreacji na miejscu, jak i świetny punkt wypadowy na pobliskie okolice.
Hotel posiada strefę Wellness & SPA, w której można wykupić przeróżne zabiegi. Nam, a zwłaszcza morsującemu Łukaszowi, bardzo spodobały się balia mazurska, bania ruska oraz sauny położone tuż nad brzegiem jeziora.
Mazury zimą – Blogowe Morsy 3
Tych wszystkich przyjemnych wrażeń z zimowych, czarujących Mazur, nie byłoby bez Blogowych Morsów, na które zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów – Dorotkę i Jarka z bloga Szalone Walizki oraz Warmińsko-Mazurską Regionalną Organizację Turystyczną, za co serdecznie dziękujemy. 🙂
Już drugi raz bierzemy udział w Blogowych Morsach i drugi raz jesteśmy totalnie oczarowani Mazurami i wdzięczni za organizację tak napakowanego atrakcjami weekendu. Oczywiście całe wydarzenie skupia się wokół wspólnego morsowania w pięknych okolicznościach natury, ale poza tym, wszyscy uczestnicy mają okazję poznać region, jego walory, historię i tradycję, w tym tę kulinarną. Tym razem braliśmy udział w warsztatach ze zwyciężczynią IX edycji Masterchefa – Olą Juszkiewicz, która nauczyła nas jak robić farszynki – tradycyjną mazurską potrawę z ziemniaka. Sposób ich przygotowania świetnie opisała mistrzyni naszego zespołu – Dorotka z Szalonych Walizek.
Atmosfera tego wydarzenia i uśmiechy zaprzyjaźnionych blogerów podróżniczych zadziałały na Łukasza tak bardzo, że zdecydował się pierwszy raz w życiu zamorsować! Sama do końca nie wierzyłam, że to zrobi. Nie wiem jak tego dokonał. Szczególnie mając w głowie jego wieczne narzekanie, gdy rozszczelniam w mieszkaniu okna w zimie i nadużywane wówczas teksty „zaraz będę chory„. 😛 Wydaje się zatem, że tylko Blogowe Morsy są w stanie wepchać wielkiego zmarzlucha do lodowatej wody. Wszystko oczywiście w duchu prozdrowotnych aktywności i dobrej zabawy.
Czy byliście w tej części Mazur? Jakie atrakcje spodobały Wam się najbardziej? Koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach. 😉