Podróż poślubna na Korfu. Jak wyglądały nasze wakacje all inclusive?

by Łukasz
Wakacje all inclusive na Korfu

W sierpniu 2017 roku rozpoczęliśmy największą podróż swojego życia. Jeśli ślub i wesele macie już za sobą to z pewnością jesteście świadomi ile nerwów i zmęczenia mogą przynieść przygotowania. Po załatwieniu wszystkich formalności rozsądnym wyborem jest ruszenie w podróż poślubną. Pierwotnie planowaliśmy dłuższy wypad poza granice Europy, ale w związku z trzymającymi nas na miejscu obowiązkami, taki wyjazd nie mógłby potrwać nawet dwóch tygodni. Doszliśmy do wniosku, że nie ma to większego sensu i postanowiliśmy upolować ofertę last minute i wybrać się na wakacje all inclusive z biurem podróży.

Jak znaleźliśmy interesującą ofertę z opcją all inclusive?

To był pierwszy raz w życiu, gdy zdecydowaliśmy się na wakacje z opcją all inclusive. Z usług tradycyjnych biur podróży korzystaliśmy dwukrotnie – w 2012 roku przy okazji wyjazdu do Bułgarii oraz rok później podczas wylegiwania się na wschodnim wybrzeżu Grecji. Od tego czasu wszystko organizujemy na własną rękę. Zawsze daje nam to dużo swobody i elastyczności, a do tego jest to korzystniejsze dla naszego portfela. Jednak kiedy zaczęliśmy zastanawiać się nad podróżą poślubną, zgodnie ustaliliśmy, że raz w życiu możemy pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Tym bardziej, że okazja jest wyjątkowa.

Dwa dni po ślubie usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać wyjazdy last minute oferowane przez przeróżne biura podróży. Pierwotnie skupiliśmy się na Wyspach Kanaryjskich i Portugalii, czyli miejscach, których nie mieliśmy wcześniej okazji odwiedzić. Nie znaleźliśmy jednak nic atrakcyjnego. Oczywiście, gdybyśmy chcieli wydać po cztery tysiące na osobę, poszukiwania zakończylibyśmy po 15 minutach. Górny limit wydatków ustaliliśmy jednak na trzy tysiące od osoby. Był moment, gdy prawie przekonaliśmy się, że może jednak wydamy trochę więcej. Wtedy sprawdziliśmy prognozę pogody na Wyspach Kanaryjskich. Wyobraźcie sobie nasze zaskoczenie, gdy Google wypluło obrazki z ciemnymi chmurami i temperaturą na poziomie 20-23 stopni.

To był moment, w którym pozmienialiśmy filtry w wyszukiwarkach i dodaliśmy praktycznie wszystkie europejskie kraje śródziemnomorskie. W końcu Paulina znalazła na stronie biura podróży Grecos kilka ofert, które wydały się nam atrakcyjne. Każda z nich dotyczyła greckiej wyspy Korfu. Nie byłem przekonany czy chcę żebyśmy po raz trzeci w ciągu ostatnich kilku lat lecieli do Grecji. Paulina też miała wątpliwości, ale opinie o najbardziej przyciągającym uwagę hotelu Roda Beach Resort & Spa były bardzo pozytywne. Mimo, że Grecja wydawała się nam oklepana, zdecydowaliśmy się na wyjazd z Grecosem.

Wakacje all inclusive w hotelu Roda Beach Resport & Spa

W internetowej ofercie Grecosa hotel wyróżniony był pięcioma gwiazdkami. Bomba! Rzeczywistość z reguły weryfikuje takie informacje. W naszym wypadku ta weryfikacja wypadła na lekką niekorzyść hotelu, choć gdybyśmy mieli wystawić ocenę za drugą część naszych wakacji, to byłaby ona w pełni pozytywna. I pewnie nie macie pojęcia o czym teraz piszemy, więc po kolei. Na miejsce dotarliśmy w samym środku nocy i zostaliśmy zakwaterowani w bungalowie oddalonym najdalej od wszystkiego. Dosłownie wszystkiego! Głównego budynku, restauracji, basenów oraz plaży. Do tego pokój, na który trafiliśmy był po prostu bardzo, bardzo słaby. Mało miejsca, rozlatująca się szafa i zatkana umywalka to tylko kilka jego wad. GDZIE TEN LUKSUS?! Byliśmy lekko mówiąc załamani.

Pierwszego dnia odbywało się spotkanie z rezydentką biura Grecos, więc zamiast jęczeć i narzekać, porozmawialiśmy o możliwości zmiany pokoju. Powiedzieliśmy jak wygląda sytuacja i dodaliśmy, że jest to nasza podróż poślubna. Pani rezydentka obiecała, że podejdzie na recepcję, ogarnie temat i kolejnego dnia w trakcie swojego dyżuru w hotelu da nam odpowiedź. No i udało się! Po dwóch dniach od przyjazdu zostaliśmy przeniesieni do fantastycznego, ogromnego pokoju znajdującego się przy kompleksie prywatnych basenów. Nie spodziewaliśmy się, że pokoje w obrębie tego samego ośrodka mogą różnić się aż tak bardzo. Nie dość, że było czysto, wszystko działało jak należy, miejsca mieliśmy od groma, to co dwa dni dostawaliśmy dostawę wody do mini barku, a oprócz części sypialnej mieliśmy jeszcze odrębne miejsce z dwoma sofami, gdzie można było sobie siedzieć i chillować.

Udogodnienia hotelowe

Nie licząc niefarta z pierwszym pokojem, wybór hotelu Roda Beach był strzałem w dziesiątkę. Miał to czego oczekiwaliśmy od hotelu jadąc na wakacje all inclusive. Na terenie kompleksu znajdował się jeden ogromny basen oraz kilka mniejszych poukrywanych między bungalowami. Do tego hotel miał wygrodzoną prywatną piaszczystą plażę. W każdym miejscu było sporo leżaków z parasolami i nigdy nie było tak, żebyśmy nie znaleźli wolnego miejsca. Chociaż oczywiście nie brakowało leżaków zarezerwowanych położonymi na nich ręcznikami. Przy głównym basenie spotkać można grupę animatorów, którzy przez cały dzień zajmują hotelowych gości różnego rodzaju atrakcjami – ping-pong, aqua aerobic, waterpolo i tak dalej.

Różnorodne i niekończące się jedzenie

Jeśli ktoś jedzie na wakacje all inclusive to umówmy się – liczy na to, że jedzenie będzie zawsze pyszne oraz świeże i nigdy nie będzie go brakować. W Roda Beach Resport & Spa sprawy jedzeniowe wyglądały następująco.

Główna restauracja

Tutaj serwowane były śniadania, obiady i kolacje. W trakcie każdego posiłku mogliśmy liczyć na prawdziwą ucztę. Po wejściu do restauracji brało się talerz i nakładało się co się chciało i ile się chciało. Co najważniejsze, wszystko było świeże, dobrze przyrządzone i przepyszne. Dzień zaczynaliśmy przykładowo od omletów i pankejków, w trakcie obiadu serwowaliśmy sobie różnego rodzaju mięsa i ryby, a żeby brzuszki były zadowolone przed spaniem to karmiliśmy je makaronami i pizzą. Żyć nie umierać.

Restauracje grecka, chińska i włoska

Oprócz głównej jadalni na terenie kompleksu znajdują się trzy, przylegające do siebie, położone na wybrzeżu restauracje. W każdej z nich trzeba było zarezerwować stolik na określoną godzinę, a dania wybierało się z karty. Bardzo przyjemna opcja, głównie z tego względu, że mogliśmy spróbować tradycyjnych dań z różnych kuchni. Tutaj również się nie zawiedliśmy, wszystko stało na naprawdę przyzwoitym poziomie.

Naleśnikarnia i souvlakarnia

Hotel dbał o to, aby żaden z gości nie kąpał się bądź leżakował głody. Przy głównym basenie można było posilić się kolejnymi pysznościami. Pierwszą były naleśniki, drugą tradycyjne greckie souvlaki. Szczególnie te drugie ciągnęły do siebie zapachem i ciężko było odmówić sobie tej przyjemności.

Podsumowanie i ogólne wrażenia

Wystawienie oceny hotelowi Roda Beach Resport & Spa nie było łatwe. Głównie dlatego, że na samym poczatku przekonaliśmy się, że można trafić tam na słaby pokój. Oprócz tego naprawdę nie mogliśmy się do czego przyczepić. Za ewentualną wadę uznaliśmy brak darmowego dostępu do wi-fi poza holem przy recepcji. Ogólnie według nas hotel sprawdzi się zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i par wybierających się na wakacje z opcją all inclusive. Dajemy 8 gwiazdek na 10 możliwych.

Wynajem samochodu na Korfu

Pomimo, że były to wakacje ukierunkowane na odpoczynek i relaks, nie mogliśmy odpuścić zobaczenia chociaż części wyspy Korfu. Najlepszą opcją było wynajęcie samochodu i zrobienie sobie małej wycieczki objazdowej. Nie mieliśmy za bardzo jak zrobić wcześniejszej rezerwacji na konkretny dzień, więc pozostało nam ogarnięcie tematu na miejscu.

Wynajem samochodu w hotelu kompletnie się nie opłacał. Oczywiście pani rezydentka zachęcała do takiej opcji, ale my z niej nie skorzystaliśmy. Znaleźliśmy w internetach znajdującą się w miasteczku Roda wypożyczalnię NSK Car Rental, która miała same pozytywne opinie. Pal licho, że tylko dwie. Na miejscu okazało się, że koszt wynajmu samochodu podobnej klasy do tego oferowanego w hotelu był ponad dwukrotnie niższy. Z wliczonym ubezpieczeniem i bez żadnego dodatkowego depozytu. Co więcej, nie musieliśmy samochodu odbierać osobiście, bo przedstawicielka wypożyczalni czekała na nas z samego rana przy recepcji hotelu, w którym byliśmy zakwaterowani.

Wynajęty samochód na Korfu

Po odebraniu kluczyków spisaliśmy wszystkie zniszczenia samochodu, dostaliśmy mapę wyspy i zostaliśmy poproszeni o pozostawienie pojazdu na hotelowym parkingu, a kluczyków na recepcji. Nie byliśmy też ograniczeni czasowo, więc spokojnie mogliśmy wrócić z wycieczki późniejszym wieczorem.

Zwiedzanie i atrakcje Korfu

Przemierzanie wyspy wzdłuż i wszerz nie jest łatwe. Większość dróg jest bardzo wąska, kręta i prowadzi przez wzgórza. Kiedy udało nam się trafić na prosty odcinek drogi i rozpędzić do 60 km/h to czuliśmy się jak na torze Formuły 1. Korfu jest jednak piękną wyspą i choć przejechanie 10 kilometrów potrafi trwać 45 minut, to grzechem byłoby zaniechać zwiedzanie. Przed Wami krótki opis miejsc, które mieliśmy przyjemność zobaczyć.

Monastyr w Paleokastritsy

Znajdujący się w małej, uroczej miejscowości klasztor położony jest pomiędzy dwoma zatokami. Aby się do niego dostać trzeba wjechać lub wspiąć się na nieduże wzgórze. Monastyr składa się z kościoła, bardzo ładnych ogrodów oraz niewielkiego muzeum z ikonami, księgami i muszlą ważącą ponoć 400(!) kilogramów. Przy wejściu na teren klasztoru kobiety posiadające skromne spódniczki lub krótkie spodenki zostają obdarowane długą spódnicą. Wstęp darmowy.

Angelokastro

Ruiny zamku położone się na najwyższym wzgórzu w okolicy. Dojazd krętymi drogami potrafi dać w kość, ale to miejsce warte zobaczenia. Głównie dla widoków rozprzestrzeniających się ze wzgórza. Fani zamków też nie powinni być zawiedzeni, bo miejsce ma swój klimat i ciekawą przeszłość historyczną.

Angelokastro

Porto Timoni

Miejsce uważane za jedno z najpiękniejszych na Korfu. Dla nas to zdecydowanie numer jeden. Oczywiście biorąc pod uwagę to, co widzieliśmy. Porto Timoni to plaża, na którą tak naprawdę składają się dwie przylegające do pięknych zatok plaże. Nie ma tam ogromnej liczby turystów głównie z tego względu, że nie da się tam dojechać żadnym środkiem transportu. Są dwie opcje – przypłynięcie łódką lub podjechanie do miasteczka Afionas i około 30-minutowy spacer po wzgórzach. Uwaga – jeśli wybierzecie bramkę numer dwa to warto zabrać co najmniej wygodne sandały. Odradzamy japonki i klapki, choć spotkaliśmy śmiałków walczących z demonami swoich złych wyborów. Mogą przydać się też buty do wody, chyba że macie niezniszczalne stopy i nie są Wam straszne kamienie.

Cape Drastis

Przylądek znajdujący się na samym czubku północno-zachodniej części wyspy. Odkrycie tego miejsca daje dużo satysfakcji, bo rzadko można spotkać tak bardzo unikalnie wyrzeźbione wybrzeże. Niestety nie każdemu dane jest dotarcie do samego końca Cape Drastis ze względu na to, że jest to po części teren prywatny. Warto jednak podjechać na punkt widokowy znajdujący się tuż przy wysokich klifach. Co więcej, piaszczystą drogą można dotrzeć do skalnego miejsca, z którego można łatwo wskoczyć do wody.

Cape Drastis

Canal d’Amour

Popularny Kanał Miłości. Miejsce zdecydowanie bardziej komercyjne niż Porto Timoni czy Cape Drastis. Wszystko dlatego, że znajduje się w Sidari, czyli typowej letniskowej miejscowości nastawionej na turystykę. Według legendy, jeśli kobieta wskoczy do kanału i go przepłynie, to w niedalekiej przyszłości, z pewnością znajdzie miłość swojego życia. Jeśli natomiast przepłynie się go razem ze swoją drugą połówką, to ma to zagwarantować szczęśliwy i trwały związek. My uznaliśmy, że świeżo złożona małżeńska przysięga już wystarczająco nas w tym temacie zabezpieczyła, dlatego odpuściliśmy sobie ten eksperyment 😛

Kanał Miłości

Corfu Town

Stolica wyspy nosząca tę samą nazwę. Stare Miasto w Korfu od 2007 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Składa się na nie niezliczona ilość wąskich, klimatycznych uliczek. Samo spacerowanie po mieście daje dużo frajdy. Warto zobaczyć i wdrapać się na szczyt Starej i Nowej Fortecy. Nie można też pominąć prawosławnego kościoła św. Spirydona, patrona wyspy. W świątyni można znaleźć trumnę ze zmumifikowanymi szczątkami świętego. Dla fanów sztuki z dalekiego wschodu polecamy Muzeum Sztuki Azjatyckiej znajdujące się w pałacu św. Michała i Jerzego. Na najpopularniejszej ulicy Korfu, czyli Liston, można zjeść droższy obiad lub napić się droższej kawy niż w pozostałych rejonach miasta. Podczas spaceru nietrudno trafić na piękny budynek Ratusza i sąsiadujący z nim kościół św. Jakuba. Stolica wyspy to ogólnie bardzo przyjemne, warte eksploracji miasto.

Wakacje all inclusive na Korfu – czy było warto?

Wypisywanie plusów i minusów wyjazdu nie ma sensu. Byliśmy bardzo zadowoleni z wyboru zarówno miejsca podróży poślubnej, jak i hotelu. Na tydzień praktycznie całkowicie odcięliśmy się od internetu i czerpaliśmy przyjemność ze wspólnych chwil spędzonych na najbardziej zielonej greckiej wyspie. Jeśli będzie chcieli zaplanować wakacje podobne do naszych to polecamy Wam hotel Roda Beach Resort & Spa. Zadbajcie tylko o dobre zakwaterowanie. Na Korfu można też wybrać się na własną rękę. Wyspa jest naprawdę cudowna.

Co do samej decyzji na wakacje z opcją all inclusive to… podobało nam się! Jesteśmy jednak świadomi, że nie zawsze trafia się tak dobrze, a jeśli chce się być pewnym dobrego wyboru, to trzeba sięgnąć głębiej do portfela. Nie przerzuciliśmy się na takie wyjazdy i tego nie zamierzamy, ale też nie wykluczamy, że nadejdzie dzień, w którym stwierdzimy, że czas ponownie zaznać trochę luksusu!

Na koniec zapraszamy do obejrzenia filmiku będącego naszym teledyskiem z całego wyjazdu 🙂

A Wy mieliście kiedyś okazję wbrać się na wakacje all inclusive? Jakie macie wrażenia z takich podróży? 🙂

5 3 votes
Article Rating

Mogą ci się spodobać

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments