Dolina Ognia rozpaliła nasze zmysły do czerwoności. Nie spodziewaliśmy się, że ten park stanowy zrobi na nas tak ogromne wrażenie. Ba, początkowo nawet zastanawialiśmy się czy jest sens do niego odbijać i nadkładać trasy. Po tym, gdy stało się oczywistym, że podczas tej wyprawy nie uda nam się odwiedzić słynnego The Wave, zmieniliśmy jednak nastawienie. Chcąc doświadczyć choćby namiastki The Wave wybraliśmy się w głąb Valley of Fire i już od pierwszych chwil wiedzieliśmy, że to był strzał w dziesiątkę. Mimo, że odwiedziliśmy już inne parki, które słynęły z pięknych formacji skalnych, jak chociażby Bryce Canyon czy Zion, Dolina Ognia oczarowała nas swoim wyjątkowym obliczem.
Dolina Ognia – najstarszy i największy park stanowy w Nevadzie
Dolina Ognia jest położona w południowo – wschodniej części stanu Nevada. Od Las Vegas to zaledwie niecała godzina drogi samochodem. Zatrzymując się w mieście grzechu, warto pomyśleć o tym parku stanowym jako o porannej atrakcji. W końcu wszyscy wiedzą, że prawdziwe show dzieje się w Vegas dopiero nocą. Prawda jest taka, że Las Vegas w świetle dziennym aż razi po oczach wszechobecnym kiczem. Dopiero po zmroku, przy akompaniamencie wielobarwnych świateł i telebimów, odbiór może być nieco przyjemniejszy.
Park stanowy Doliny Ognia to największy i najstarszy park stanowy w Nevadzie. Założono go już w 1935 roku. Jego nazwa oddaje w pełni to co można zobaczyć na miejscu. Czerwony i pomarańczowy piaskowiec odznaczają się wyraziście na tle półpustynnego krajobrazu. Latem jest tu naprawdę gorąco, temperatury sięgające 40 stopni to codzienność. Zimą natomiast zanotowano tu 25 kresek poniżej zera. Warto mieć to na uwadze, wybierając się w te rejony i zaplanować wizytę w okresie najlepszym do pieszych wędrówek.
Dolina Ognia to przede wszystkim nieziemskie krajobrazy. To jak natura udekorowała ten skrawek ziemi przechodzi ludzkie pojęcie. Trasa prowadząca przez park wije się, wznosi i opada zakolami, lawirując pomiędzy strzelistymi skałami wyrastającymi to tu to tam. Większość z nich to piaskowce, które zalegały tu już przeszło 150 milionów lat temu. Feeria pięknych, wręcz jaskrawych barw, syci oko każdego podróżnego.
Valley of Fire to jednak nie tylko marsjańskie krajobrazy i przybierające fantazyjne kształty formacje skalne. To także historia. Na terenie parku w wielu miejsca można napotkać petroglify. Te interesujące malunki naskalne mogą liczyć nawet 4000 lat. Mogli je tu zostawić także Indianie Anasazi (wówczas byłyby o 2000 lata młodsze), czyli przedstawiciele plemienia odpowiadającego za wykucie skalnych miast w zboczach gór – słynnego Mesa Verde.
Valley of Fire – atrakcje i szlaki
Prawdę mówiąc już sam przejazd drogą biegnącą przez ten park stanowy dostarcza niezapomnianych wrażeń. Nie sposób jednak odkryć jego najpiękniejszych zakątków poruszając się wyłącznie na czterech kółkach. Poniżej przedstawię miejsca i szlaki, które udało nam się przejść. Zastrzegam jednak, że do zobaczenia jest o wiele więcej. My, z racji mojego przeziębienia, nie szarżowaliśmy. Mimo to, udało nam się zobaczyć najbardziej zjawiskowe miejsca.
Elephant Rock Loop
Jak się wkrótce przekonacie duża część szlaków jest poprowadzona w formie pętli, dzięki czemu nie wracamy tą samą drogą, z której przyszliśmy. Ten krótki, bo nieco ponad milowy szlak, prowadzi nas w przeróżne ciekawe zakamarki. Czerwony kolor tutejszych skał jest wręcz fascynujący, a korodujący piaskowiec przybiera przeróżne kształty. Jak sama nazwa wskazuje, głównym punktem tego akurat szlaku, jest skała przypominająca swą formą słonia. Czy faktycznie tak jest? Zobaczcie zdjęcia i dajcie znać co o tym myślicie. 😉
White Domes Loop
Niedługa, bo nieco ponad 1-milowa pętla, której niespotykana różnorodność uderzała nas co kilkaset metrów. Spacerując nią przeszliśmy przez pustynię, mijaliśmy wysokie ściany skalne, przemierzyliśmy wąski kanion, by następnie wspinać się po kolorowych piaskowcach. Niesamowicie widokowa trasa o małym stopniu trudności. W zasadzie jedyna, w sumie dość spora trudność, to lejący się z nieba żar, który dawał nam się mocno we znaki.
Fire Wave Trail
Szlak, ze względu na który zdecydowaliśmy się odwiedzić Dolinę Ognia. Prowadzi do niewiarygodnie pięknych formacji skalnych. Pasiaste, różnokolorowe odcienie piaskowca zastygły tu w miejscu i w czasie na wieki. Myślę, że fala ognia dobrze oddaje panujący tu klimat. Natura stworzyła tu jeden z najdoskonalszych kamiennych sękaczy wszechczasów. Słowa nie oddadzą tego piękna. Zdjęcia Łukasza dadzą radę. 🙂
Do tych nieziemskich formacji prowadzi dosyć krótki i łatwy technicznie szlak. Cała trasa wraz z powrotem liczy około 1,5 mili i jej przejście powinno zająć Wam około godziny. Znów, największą trudnością było prażące słońce i fakt wędrówki po rozległej i nagrzanej skale, na której czuliśmy się jak skwarki na patelni. No cóż. Odpowiednie przygotowanie i po stokroć warto!
Fire Canyon Road i Silica Dome – Dolina Ognia widziana z góry
Jeżeli chcecie poczuć się jak na Marsie, to polecamy krótką przejażdżkę do tego punktu widokowego. Droga odbijająca od White Domes Road prowadzi nas do alternatywnego uniwersum. W tym miejscu można złapać świetną, nieco inną perspektywę na park. Nie dziwimy się, że kręcono tutaj filmy i seriale science-fiction.
Atlatl Rock – historia zapisana w skale
Uwielbiam historię, a przynajmniej jej barwną i odległą w czasie część. Z tego względu nie mogliśmy ominąć wizyty w miejscu, w którym zachowały się ślady bytowania miejscowej ludności. Liczące kilka tysięcy lat petroglify zdobią ścianę jednej z czerwonych skał. Petroglify można odnaleźć w różnych punktach parku. Atlatl Rock jest najpopularniejsze. Jeżeli jesteście ciekawi co prastarzy Indianie mieli do powiedzenia, to zapraszamy na krótki wykład znanego i cenionego profesora historii, który znajdziecie w wyróżnionej relacji na naszym Instagramie. 😀
Dolina Ognia – informacje praktyczne
Wstęp na teren parku jest płatny i obecnie wynosi 15$ od samochodu, a 10$ od pojazdu zarejestrowanego w Nevadzie. W tym miejscu nie obowiązuje karta America the Beautiful.
Park jest czynny przez cały rok. Warto jednak przed wizytą sprawdzać bieżące informacje, gdyż ze względu na nieprzewidziane okoliczności może dojść do pewnych ograniczeń. Na terenie parku można przebywać od wschodu do zachodu słońca. Nie dotyczy to jednak osób śpiących na terenie parku w jednym z dwóch dostępnych kempingów. Sami z nich nie korzystaliśmy, ale z opisu parku wynika, iż infrastruktura kempingowa jest wyposażona we wszelkie udogodnienia – łącznie z prysznicami! Chcąc spędzić niezapomnianą noc w tym miejscu trzeba liczyć na odrobinę szczęścia. Nie ma bowiem możliwości wcześniejszej rezerwacji. Obowiązuje tu zasada first-come, first-served. Cena za miejsce (naliczana za pojazd i jego pasażerów) to na chwilę obecną 25$ za noc. 20$ dla pojazdów zarejestrowanych w Nevadzie.
Przy wejściach na niektóre szlaki można odpocząć przy jednym z zadaszonych stołów piknikowych. Oznaczenie dostępnych udogodnień znajdziecie na mapkach rozdawanych w Visitor Center bądź na stronie internetowej parku.
Jakie skalne atrakcje udało Wam się do tej pory odwiedzić? Jesteśmy bardzo ciekawi Waszych odpowiedzi. Z naszego doświadczenia każde z takich miejsc, choć zdawać by się mogło, że będzie podobne do poprzedniego, wcale takie nie jest. Każde jest na swój sposób wyjątkowe. Tak jak chociażby Adršpašské Skalne Miasto w Czechach, które odwiedziliśmy w 2020 roku czy nasze rodzime Błędne Skały w Górach Stołowych.
Dzięki za relacje ,bardzo pomocna
Cześć Jacku! Dziękujemy za miłe słowa i cieszymy się, że nasz wpis okazał się dla Ciebie pomocny 🙂 Miałeś już okazję odwiedzić Dolinę Ognia? 🙂