Powiem szczerze, że gdy Łukasz jako alternatywę do zaplanowanego wyjazdu do Norwegii (który niestety nie mógł się odbyć), zaproponował mi przedłużony weekend w Pieninach, nie byłam jakoś bardzo zachwycona. Oczami wyobraźni widziałam już jak fiordy jadły mi z ręki. Tymczasem miałam się znaleźć w lekko pofałdowanym krajobrazie krainy, do której mam tylko dwie godziny drogi samochodem. Kiedy jednak zaprzestałam rozczulać się nad zmarnowaną szansą zagranicznego wyjazdu, bardzo szybko okazało się, że lepszego kierunku nie mogliśmy obrać. Pieniny zimą są po prostu magiczne! Spędziliśmy w nich niecałe cztery dni. Był to jeden z bardziej udanych weekendów jakich mieliśmy okazję doświadczyć. Przekonajcie się jak wyglądają Pieniny zimą, czytając dalszą część wpisu. Dodatkowo podpowiem Wam gdzie jeść i gdzie spać, by być zadowolonym. ?
Pieniny, ale konkretnie gdzie?
Będąc konkretnym, wybraliśmy się do małej wsi Jaworki, wchodzącej w skład gminy Szczawnica. Zarówno mi jak i Łukaszowi Szczawnica kojarzy się z wycieczkami szkolnymi. W czasach podstawówki, to było dobre miejsce na atrakcyjne, ale i bezpieczniejsze szlaki. W zimie, okolica zachęcała do szusowania na nartach na niewielkich stokach. Oczywiście niewiele z tych wyjazdów zapamiętaliśmy. Odwiedzając teraz te rejony, czułam się jakbym była tu pierwszy raz w życiu.
Głównym celem naszej wizyty były perły krainy zwanej Małymi Pieninami. Na liście znalazł się m.in. Wąwóz Homole, najwyższy szczyt Pienin – Wysoka oraz Rezerwat Białej Wody.
Pieniny zimą – atrakcje
W związku z tym, że Pieniny to pasmo górskie w łańcuchu Karpat, Wasze podejrzenia co do możliwych atrakcji w tych rejonach będą jak najbardziej trafne. Piesze wędrówki i narciarstwo. Do tego można dodać jeszcze saneczkowe szaleństwa i kuligi. W trakcie naszego krótkiego pobytu, mijaliśmy nawet nocny kulig z pochodniami. Intrygująco to wyglądało, choć powiemy szczerze, że interesowałaby nas bardziej jazda w kawalkadzie małych saneczek niż w jednych dużych saniach. Trochę za mało emocji. ?
Podczas styczniowego wypadu zakładaliśmy jednak wyłącznie górskie trekkingi i przyjemne spacery. W tym wpisie zaproponujemy Wam ciekawe trasy i piękne miejsca do odwiedzenia.
Wąwóz Homole
Jeden z najpiękniejszych wąwozów w Polsce. W zimowej odsłonie prezentuje się zjawiskowo. Ciekawa i bardzo zróżnicowana rzeźba terenu powoduje, że trzeba liczyć się z kilkoma podejściami. Nie są trudne technicznie, gdyż na szlaku zamontowano metalowe schodki i kładki. Trasa nie jest męcząca. Nie jest niestety też długa, bo sam wąwóz ma jedynie 800 metrów długości. Oczywiście sam szlak biegnący sercem wąwozu jest dłuższy. Przejście nim zajmie Wam około 30 – 40 minut. To dobre miejsce na rozpoczęcie górskiej wędrówki, ścieżka łączy się bowiem z innymi trasami turystycznymi. My ruszyliśmy dalej w kierunku Rezerwatu Wysokie Skałki.
Wysokie Skałki z Wysoką – najwyższym szczytem Pienin
Muszę przyznać, że wybór dalszej trasy po Wąwozie Homole był wyjątkowo trafiony. Weszliśmy bowiem na teren krajobrazowego rezerwatu przyrody, zwieńczonego najwyższym szczytem Pienin – Wysoką (1050 m n.p.m.). Część trasy prowadziła przez las przykryty grubą warstwą śnieżnego puchu. Cudownie idzie się w takim świeżym śniegu przy lekkim mrozie. Pieniny zimą są naprawdę cudowne. Nie mogłam nacieszyć oczu widokiem idealnie oszronionych drzew. Istny spektakl. Dodatkowo mieliśmy to szczęście, że akurat, gdy zbliżaliśmy się do szczytu przejaśniło się i wyszło słońce. ? Wyobraźcie sobie tylko ten skrzący śnieg. Jeśli śledzicie nasze podróże, to wiecie, że nie mamy szczęścia do widoczków. Tymczasem w momencie wejścia na Wysoką ukazała nam się piękna panorama Tatr. Wysoka jest dobrym punktem widokowym także na Pasmo Radziejowej, Babią Górę, Trzy Korony i same Pieniny.
Rezerwat Białej Wody
Tak się składa, że mieliśmy okazję spać w sąsiedztwie tego rezerwatu. Był to zatem oczywisty wybór na pierwsze krótkie spacery, na które mogliśmy sobie pozwolić wychodząc wprost z naszego miejsca noclegowego. Rezerwat przyrody Biała Woda przywołał w nas wspomnienia Ojcowskiego Parku Narodowego, tyle że w skali mikro. Biała Woda jest bogata w ciekawe formacje wapienne. Spacer sercem wąwozu był bardzo przyjemny, a na dodatek bardzo intymny. Mam wrażenie, że nie zapuszcza się tu za wiele osób, chyba że akurat jest pora kuligu. Co ciekawe dnem wąwozu przejeżdżają także wspomniane już wcześniej nocne kuligi z pochodniami.
Po zejściu z Wysokiej wybraliśmy bardzo ambitny plan powrotu inną drogą niż tą, którą przyszliśmy. Chcieliśmy zrobić pętlę i wrócić do miejsca noclegu właśnie przez Rezerwat Białej Wody. Czy był to dobry pomysł dowiecie się już za chwilę. ?
Propozycje górskich trekkingów
Wąwóz Homole – Wysokie Skałki – Biała Woda
Pierwsza propozycja szlaku pozwoli w pełni zaprzyjaźnić się z Pieninami, szczególnie zimą, gdy będzie dużo śniegu. Niektórzy powiedzą, że wtedy to bardziej znienawidzi się wędrówki niż zaprzyjaźni się z górami, ale nie ma co słuchać tych głosów. Po prostu w krótszy dzień najlepiej wyruszyć na szlak niedługo po wschodzie słońca, zwłaszcza jeśli spadło wcześniej sporo świeżego śniegu. Wąwóz Homole i Wysoka to oczywiście popularne kierunki wypraw niezależnie od warunków, ale jak się okazuje zejście w kierunku Białej Wody już niekoniecznie jest tak chętnie uczęszczane. Dlatego może zdarzyć się tak, że będziecie musieli przecierać szlak, a czas przejścia może się wtedy znacznie wydłużyć.
Przez Wąwóz Homole na Wysoką
Jeśli śpicie w okolicy Jaworek to możecie z marszu wyruszyć na taką pętlę. Jeśli nie, najwygodniej będzie zaparkować Wam na jednym z parkingów przy Wąwozie Homole. Zaczynając od wąwozu podążajcie cały czas zielonym szlakiem, który doprowadzi Was do bazy namiotowej „Pod Wysoką”. W sezonie zimowym baza nie funkcjonuje, ale znajduje się przy niej wiata, w której można zrobić sobie krótką przerwę przed ruszeniem na znacznie bardziej wymagającą część szlaku.
Wychodząc na Wysoką co najmniej kilka razy zwyzywacie tego, który wymyślił pójście na ten szlak, ale gwarantuję Wam, że widoki ze szczytu wynagrodzą Wam wszelkie trudy. Już na niebieskim, finalnym fragmencie szlaku znajduje się kilka punktów widokowych, ale według nas warto iść od razu na sam szczyt, bo z niego widać po prostu najwięcej.
Powrót przez Przełęcz Rozdziela
Co by nie wracać tą samą trasą, polecamy zejść parę kroków z Wysokiej do miejsca, gdzie zielony szlak krzyżuje się z niebieskim i ruszyć w kierunku Przełęczy Rozdziela. Praktycznie cały czas będziecie szli granicą polsko-słowacką. Znak pokazuje, że dojście do przełęczy powinno zająć Wam półtorej godziny, ale… zimą weźcie na to poprawkę. Nam zeszło drugie tyle i skończyło się to tak, że do Rezerwatu Biała Woda musieliśmy już schodzić po ciemku. Na szczęście dbamy o dobry ekwipunek i mieliśmy czołówki, ale nie spodziewaliśmy się takiego rozwoju wydarzeń. Na dodatek ten odcinek szlaku jest słabo oznakowany i łatwo się zgubić. Pamiętajcie o lokalizacji GPS i mapach turystycznych (aplikacje na telefon), aby monitorować na bieżąco swoje położenie. Bez tego nie ruszalibyśmy tą drogą.
W dalszym ciągu polecamy jednak taką trasę, bo takie przejście w formie pętli zawsze jest ciekawsze. Jednak miejcie na uwadze, że przy trudniejszych, zimowych warunkach, czas przejścia zajmie na pewno o wiele więcej niż 5 godzin.
Schronisko pod Durbaszką i Wysoki Wierch
Druga propozycja będzie nieco mniej wymagająca, ale dostarczająca równie pozytywnych wrażeń i widoków. Tym razem w górę nie ruszamy tradycyjnym szlakiem, a drogą prowadzącą do schroniska pod Durbaszką. Za punkt startowy przyjęliśmy parking przy Wąwozie Homole. Po obfitych opadach śniegu praktycznie nie czuje się, by trasa wiodła po szutrowej drodze, która – z tego co się dowiedzieliśmy – wykorzystywana jest w celu zaopatrzenia schroniska. Droga biegnie przez zalesione fragmenty, ale w głównej mierze poruszacie się po otwartym terenie. Przy dobrej pogodzie aż ciężko iść cały czas przed siebie, bo za plecami rozpościerają się rewelacyjne widoki na okoliczne wzgórza.
Dotarcie do schroniska w warunkach zimowych powinno Wam zająć około godziny. No, może godziny z hakiem, zależy ile będziecie mieć śniegu na trasie. ? Schronisko to oczywiście idealne miejsce na zrobienie sobie przerwy i podładowanie baterii. Także na zamówienie różnych dobroci podawanych na ciepło. A co dalej? Najciekawszą propozycją będzie ruszenie na Wysoki Wierch, który podobno uchodzi za jeden z najlepszych punktów widokowych w okolicy.
Podobno, bo my akurat na sam szczyt nie dotarliśmy. Nasze nogi pamiętały jeszcze wcześniejszą trasę, a na niebie zaczęło pojawiać się coraz więcej ciemnych chmur i nie chcieliśmy znów wracać po ciemku. Ale! Nawet jeśli pójdziecie ze schroniska w kierunku Wysokiego Wierchu, traficie na wspaniałe widoki na Tatry. Widać je stąd nawet nieco lepiej niż z Wysokiej. Dlatego ta propozycja górskiego spaceru jest warta uwagi. Jeśli z niej skorzystacie, a dotrzecie na Wysoki Wierch to dajcie znać czy było warto. My na pewno chcemy tam wrócić i dokończyć to czego nie udało się za pierwszym razem.
Tutaj trasa wyznaczona ma mapach Google’a, z tego względu, że w aplikacji mapa turystyczna nie udało się wyznaczyć trasy prowadzącej nie po oficjalnym szlaku tylko zwykłej drodze. Taka wycieczka, łącznie z Wysokim Wierchem, powinna zająć Wam jakieś 3-4 godziny.
Pieniny zimą – gdzie spać?
W trakcie przedłużonego zimowego weekendu nocowaliśmy w miejscu rekomendowanym przez Slowhop o nazwie Jasielnik. Z ręką na sercu polecamy Wam to miejsce. Właściciele reklamują się hasłem „tu nic nie ma„. Ja powiedziałabym natomiast, że tu nie ma nic zbędnego, a jest wszystko czego potrzebujesz. Cudownie położone dwa domy, odremontowane i przystosowane na pokoje gościnne. Tak jak wspominałam Jasielnik znajduje się tuż przy granicy Rezerwatu Biała Woda, a więc jest położony na samym końcu cywilizacji. Wokół cisza, spokój, lasy i pagórki, na których chętni mogą uprawiać saneczkowe szaleństwa. Do tego wszystkiego przemili właściciele, którzy doradzą w kwestii fajnych tras trekkingowych i polecą miejsce na smaczny obiad. Rano możecie liczyć na pyszne śniadania z dużą różnorodnością miejscowych serów czy codziennie inną propozycją podawaną na ciepło. Pychotka. ?
Pieniny zimą – gdzie jeść?
Poza pysznymi śniadankami w Jasielniku, stołowaliśmy się w restauracjach we wsi Jaworki.
Magdalenka Jaworki – U Stasi Mazurek
Jeżeli chcecie zjeść smaczny, domowy obiad to zapiszcie sobie ten adres w notesach. Wnętrze nie jest typowo karczemne czy restauracyjne, ale to co najważniejsze jest na naprawdę dobrym poziomie. Jedliśmy tam dwudaniowy obiad z kompotem domowej roboty i wyszliśmy najedzenie i bardzo zadowoleni.
Restauracja Bacówka
Najpopularniejsze i najbardziej oblegane miejsce w okolicy, jednak nawet w zimowy weekend w trakcie trwających ferii nie mieliśmy większego problemu z upolowaniem wolnego stolika. Koniecznie spróbujcie tutaj kwaśnicy z żeberkiem i rewelacyjnych placków ziemniaczanych z jagnięcym paprykarzem. A na deser zamówcie szarlotkę na ciepło z lodami i bitą śmietaną. Obłęd!
Czy mieliście okazje odwiedzić Pieniny zimą? Gdzie jeszcze oczarowały Was zimowe krajobrazy? A może uważacie, że Pieniny najpiękniejsze są w innej odsłonie? Dajcie znać! 🙂
Mega wpis. Cieszę się, że blogujecie, to teraz takie oldschoolowe! Pozdro!
Haha, dzięki wielkie! Niezmiennie lubimy tworzyć treści, więc w wolnych chwilach coś tam skrobiemy ?
Polecam wszystkim rodzinom z dziećmi na spędzenie wolnego czasu. Jest tu naprawdę bardzo dużo miejsc do zwiedzania i atrakcji dla dzieci (place zabaw, kolej linowa, wodospad zaskalnik, ścieżki rowerowe, spływ dunajcem itp) – Świetny pomysł na wypoczynek !
O tak! Pieniny to naprawdę idealne miejsce na wypad z dzieciakami. Nikt nie będzie narzekał na nudę ?
Super wpis! My z mężem kochamy Pieniny całym sercem i chociaż byliśmy w okolicy już wielokrotnie to nie mieliśmy jeszcze okazji chodzić zimą po Białej Wodzie, za to wchodziliśmy zimą na Wysoką od Homoli i było to mega wyczerpujące. Dlatego zastanawiam się w tym roku nad opisana przez Was trasą, ale od drugiej strony – wejść przez rezerwat Bialej Wody na Wysoką i zejść do Homoli. Co myślicie o takim przejściu, mając doswiadczenie z trasa? Z góry dziękuję za wszelkie wskazówki 😀
Kurczę… może być już za późno na wskazówkę, bo wiosna nastała, ale mamy nadzieję, że udało Ci się wybrać w Pieniny tej zimy ? Gdybym miał jednak cokolwiek jeszcze w tej kwestii doradzić to ja bym mimo wszystko skłaniał się ku temu, że opcja wchodzenia przez Homole jest lepsza niż schodzenia. Ale to tylko takie moje osobiste zdanie ?